Może ze mną nie jedziesz, ale tu też cię nie ma!

Bob Odenkirk w roli małomiasteczkowego, zmagającego się z kryzysem twórczym pisarza/wykładowcy jest niekiedy uroczo pierdołowaty, a częściej zwyczajnie toksyczny dla wszystkich wokół, ale właśnie to, co dzieje się wokół, sprawia, że "Lucky Hank" to dobra telewizja. Nie chcę zdradzać fabuły, ale mam wrażenie, że w piątym odcinku jest coś kawafisowego, np. w przekładzie Jacka Hajduka:



Komentarze

Popularne posty