Koniki na arkę, pluszowe gęsi na kontenerowce!
W nadbudowie IMAX, w bazie panamax — oba niezbędne, by dziewiętnastowieczne narzędzia dziadów założycieli mogły nam służyć do dziś.
Między ajmaksem a panamaksem bryka sobie konik.
Przyznam, że przespałem pierwszą książkę Wojciecha Kopcia, przeczytałem tylko urywki w sieci, ale zachęcony próbkami wierszy oraz „Teorią sestyny" w najnowszym „Stonerze Polskim" (https://tiny.pl/crgcb), postanowiłem sięgnąć po wydaną w tym roku przez wydawnictwo papierwdole książkę „jest taki konik".
Minimalistyczna oprawa skrywa skrzącą się dobrymi pomysłami i niecodziennymi rozwiązaniami zawartość — gdybym miał to opisać w dwóch słowach, napisałbym, że dzieje się.
Wojtek mistrzowsko przeplata błogosławione Duchem Odpowiedzialnej Zabawy wiersze błyskotliwymi fragmentami prozy, które pozwalają zorientować się w zastanej sytuacji lirycznej: czerpiącej z wielu rejestrów, usilnie starającej się ułożyć w kierunku padania promieni słonecznych, łączącej najróżniejsze porządki.
To chyba jest ta osławiona „glokalizacja", którą straszono studentów nauk społecznych kilkanaście lat temu: "jest taki konik", rozpostarty wygodnie w trójkącie Wrocław-Kraków-Tennessee, czwartą, nieprzypisaną do konkretnej lokalizacji łapką żywo gestykuluje, rozchmurzając kąpieliska i przemawiając do nas językami fafirafa. Stadiony świata jak równy z równym rozmawiają z kartofliskami polski gminnej i powiatowej, nie tracąc nadziei, bo skoro „z raf odpływają kalosze", to wszystko nie przestaje być możliwe.
Pojawiające się w znajdującym się poniżej wierszu kontenerowce czytam jako środki utrzymujące formę towarową w dyspozycji, ale widzę w nich także jajka z niespodzianką czy bramki z „Idź na całość!": dopóki nie otworzymy wysypujących się z przechylonego statku kontenerów, nie możemy wiedzieć, co znajduje się w środku. Licząc kontenerowce przed zaśnięciem, możemy wyobrażać sobie wielką obfitość przydatnych towarów, ale pamiętajmy, że na każdy pożądany przez nas kontener przypadają trzy wypełnione nieco zawilgoconą Gęsią Pipą i jej liczną, żarłoczną rodziną.
Komentarze
Prześlij komentarz