Patrzylibyśmy tęskno na pocztówki, gdybyśmy tylko mieli pocztówki

Do "Bubbletea" Quebonafide i Darii Zawiałow przymierzałem się od pierwszego przesłuchania. Doskonale pamiętam okoliczności: wakacje 2020 r., krótka przejażdżka z kolegą pracy do punktu kurierskiego, hitowy (jak właśnie się dowiedziałem) singiel zaplątany w system audio jego nastoletniego BMW. Od pierwszej chwili wiedziałem, że coś jest nie tak, że ładunek nostalgii zawarty w utworze jest w stanie wysadzić w powietrze kilka biurowców i dworzec kolejowy w dowolnym mieście wojewódzkim, że to przecież aż niemożliwe, żeby tak młody człowiek (w końcu mój rówieśnik) mógł bez żenady nawijać, że kiedyś to było.

A słuchali tego przecież ludzie jeszcze młodsi!

Jasne, sytuacja była niepokojąca, zdecydowanie sprzyjała tęsknocie, i to takiej, która mogła objąć bardzo bliskie wydarzenia, choćby przygodne konstelacje towarzysko-używkowo-podróżnicze sprzed zaledwie kilku miesięcy.

Nie bardzo mogliśmy wiedzieć, czy możliwości dostępne jeszcze pod koniec 2019 r., w ogóle powrócą, a jeśli nawet tak, to kiedy, i czy przypadkiem nie zostaną nieco okrojone.

Jasne, niektórzy z nas wypatrywali zmiany, nowych sposobów życia, a nie minionej teraźniejszości (z ewentualnymi bajerami). Historia jednak przyznała rację młodym dziadkom, ludziom tęskniącym za zeszłotygodniową wizytą w barze.

Quebonafide (ze wsparciem Darii Zawiałow) nabił niemal pięćdziesiąt milionów wyświetleń na YouTube. Podejrzanie dużo jak na gościa, który "do tego w sumie zawsze może wrócić". I nie chodzi wcale (tylko?) o "głowę pomalowaną na biało": ducha dawnych gier komputerowych w większości przypadków da się skutecznie wskrzesić (inna sprawa, że niekiedy to mocno zleżała magdalenka), pizzę nadal można zamówić z dostawą do domu, a krótka kwerenda w sieci zapewne pozwoli dotrzeć do piłkarskich programów traktujących o ligowych kolejkach sprzed kilku lat. Dlaczego więc ten młody dziadek to sobie robi, a my tak gorączkowo to oklaskujemy?

Jakieś światło rzuca na to tekst Rafała Krause dla newonce (https://tiny.pl/c7dnh), choć do sporej części zawartych w artykule diagnoz niektórzy z nas mogą już mieć stosunek... nostalgiczny. 

Weźmy odmieniane przez ostatnie lata na wszelkie sposoby FOMO, które moim zdaniem jest trochę jak yeti: wszyscy o nim mówią, być może ktoś kiedyś odczuł delikatne tąpnięcie, gdy osławiony potwór stawiał stopę, ale ta na dobrą sprawę ciężko stwierdzić, czego miałoby ono dotyczyć.
Czy jeśli w feedzie IG widzę influencerkę pijącą drinka na tropikalnej wyspie, na której prawdopodobnie nigdy się nie znajdę, to powinienem czuć FOMO? Nawet wtedy, gdy taka możliwość nigdy nie pojawiła się na moim radarze, z przyczyn finansowych, ideowych, czy dowolnych innych przyczyn? Czy presja mediów społecznościowych naprawdę jest tak silna, żebym miał poczuć się źle z powodu tęsknoty za CUDZYM marzeniem?

Wracając jeszcze do "Bubbletea", to zupełnie osobną kwestią są rekwizyty obecne w piosence Quebo i Zawiałow. Mamy tu w zasadzie przepastny katalog zastrzeżonych znaków towarowych, osoba nawijająca częściej tęskni za rzeczami, niż ludźmi, a pojawiające się w pierwszej zwrotce destynacje turystyczne to często późnokapitalistyczne, przejęte przez wielkie korporacje nie-miejsca, ewentualnie dekoracje dla kolejnych przedmiotów zamieszkujących wersy utworu. 

Tęsknimy więc za listą zakupów z ostatniego wyjścia na miasto, za starym logo na sneakersach, nostalgia podchodzi coraz bliżej, by wreszcie pochłonąć nas w całości, by zwalić na nas swe przepastne cielsko, które sami dokarmialiśmy.

A stąd już niedaleko do kolejnego ruchu Jonasza, kolejnej skały toczącej się w dół zbocza. Tęskniliście?




Komentarze

  1. Nie wiem, to się okaże. Co do FOMO, już dawno wypadłam z obiegu i nie jestem na czasie, to bardzo dobre uczucie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty