Pocztówki z okresu wypowiedzenia

Wrzesień póki co dzieje się wszędzie, tylko nie tutaj. 

Wczoraj wypatrywaliśmy burzy, która miała dać nam odrobinę wytchnienia, burza nie przyszła, ale wytchnienie dostaliśmy i tak. 

W tzw. międzyczasie, rozglądam się za pracą (raczej z braku wyboru, niż z wyboru) i próbuję się załapać na September Surge, zupełnie jakbym zapomniał, że mieszkam w małym mieście, i u nas po prostu nie ma takich rzeczy. Ale nie jest to coś, o czym chciałbym napisać więcej, niż jeden akapit, to po prostu się dzieje, zresztą to nie pierwszy taki wrzesień (załączam migawkę z zeszłego roku).


Jest też dużo rzeczy, o których bardzo chciałbym napisać, a jakoś się nie składa, więc pomyślałem, że sobie to wypunktuję, i chociaż prześlizgnę się przez bardziej kluczowe kwestie:

1. Nowości płytowe. Jeszcze nie doszedłem do siebie po nowym Oxbow, wciąż nie odpaliłem nowego Slowdive, a w międzyczasie dostałem świetne płyty the Armed, Jeffa Rosenstocka i Speedy Ortiz. O wszystkich pięciu wypadałoby napisać chociaż parę zdań, wydaje mi się, że najbliżej jest "Rabbit Rabbit", mam zresztą szalony plan, by przed marcowym koncertem przetłumaczyć kilka wierszy Sadie.

2. Wraca mclusky! Jak dotąd widziałem tylko post zapowiadający szybką EPkę i sesję nagraniową w lutym przyszłego roku, myślę, że nie będę jedyną osobą, która będzie nerwowo przebierać nóżkami na myśl o nowym krążku.

3. Rocznice, rocznice. Pięć lat od premiery doskonałego, absolutnie ekscytującego brzmieniowo "Double Negative" Low i ćwierć wieku od wydania "This Is My Truth, Tell Me Yours" Manic Street Preachers. Wciąż pamiętam pierwszy kontakt z najsłynniejszym singlem ze wspomnianej płyty MSP, miałem siedem lat, kompletnie nie wiedziałem, o czym to jest, i że w ogóle była jakaś wojna domowa w Hiszpanii, rozkoszowałem się melodią. Ignorancję należy traktować jako czynnik poprawiający jakość życia.

4. Dostałem doskonale trafiony prezent: Kinga kupiła mi wybór tekstów Marka Fishera w oryginale, z przedmową Simona Reynoldsa. Tom jest bardzo opasły, a mój angielski jest dość mocno zardzewiały, ale rozkoszuję się walką. Na razie tkwię w Ballardzie, którego nadal nie znam tak dobrze, jakby wypadało, może to akurat ten wyciągnięty palec przekona mnie, że warto.

5. Nie grałem w Starfielda. Jeszcze? Już? Wciąż nie zdecydowałem, i chyba nadal nie wiem, czego się spodziewać. Przeczytałem kilka recenzji, nie obejrzałem żadnego gameplay'a, widziałem kilka losowych wojenek o losowe mechaniki i decyzje twórców, na razie to mi powinno wystarczyć.

Ze wszystkich rzeczy na świecie najbardziej pragnę ciszy wyborczej.

Komentarze

Popularne posty