Too late to go to school?

Nie wszystko da się zrobić we właściwym czasie, ale prawie wszystko da się zrobić.

Sześć lat temu Pip Blom pojawili się znikąd, a ich singiel, "School", materializował się wszędzie, gdzie mógł, czyli głównie w podpowiedziach Spotify dedykowanych dla osób słuchających dowolnej kapeli z której-to-już-nowej-fali-postpunka.

Zachowując skalę: "School" było "Magic of Meghan" na dwa lata przed "Magic of Meghan".

A gdzie Pip Blom są pod koniec 2023 r.?

Wydaje się, że nieco dalej od kolejnej fali postpunka (lub po umiarkowanie gładkim przejściu przez mostek zaczynający się w Joy Division, a kończącym w New Order), z brzmieniem przywodzącym na myśl to Garbage, to Curve, to późniejsze wypusty Franz Ferdinand (i to może być jakaś wskazówka, skoro w jednym z utworów gościnnie pojawia się Alex Kapranos). Jest więc nuta szkocka, ale też sporo transoceanicznych wskazówek, zarówno w popowych, kojarzących się z !!! i Yeah Yeah Yeahs melodiach, jak i okołokoledżowym wyrazie artystycznym.

Trzeci długogrający album amsterdamskiej grupy nurza się w syntezatorach, spychając większość gitarowych zagrywek na dalszy plan, co nie jest ani dobrą, ani złą wiadomością (dopóki nie wiąże się z powrotem thatcheryzmu). Słuchając płyty po raz pierwszy, pełzając w korku pomiędzy pracą a domem, próbowałem zachować powagę i nie bujać się za bardzo, by nie naruszyć mocowania fotela, ale nie odniosłem w tej materii przesadnie oszałamiającego sukcesu. Melodie i aranże są po prostu tak dobre, a wyprawa w nowe rejony zwyczajnie się Pip Blom udała, niezależnie od tego, jak głośno nie krzyczeliby recenzenci przyzwyczajeni do poprzedniej odsłony grupy.

Ale thatcheryzm powróci.



Komentarze

Popularne posty