Mr. Williamson...

W miniony piątek Sleaford Mods grali koncert w madryckim La Riviera.

I nie byłoby w tym nic dziwnego (zespoły koncertują), gdyby nie to, że duet postanowił zejść ze sceny tuż po tym, gdy po raz drugi pojawił się na niej szalik w barwach Palestyny.

Całe zdarzenie skomentował w elonowskim przybytku Jason Williamson, krzykacz grupy:


Dużo do odpakowania.

Czy gest solidarności z tysiącami ofiar w Strefie Gazy byłby wejściem w buty kibica?

Czy aby na pewno wszyscy są zmęczeni tym, co widzą od kilku tygodni?

Czy muzyka to taka zupełnie zwykła praca, z odbijaniem karty przy wejściu i przy wyjściu?

Czy eloniksowe wyrazy wsparcia dla Williamsona i "pochwała niewiedzy" to miejsce, z którego my, ludzkość, machamy szalikiem w możliwie neutralnych barwach?

My, kurewsko smutne beżowe dzieci.

Najsłabszym punktem apelu do sumień jest konieczność istnienia sumień.


Komentarze

Popularne posty